Od dłuższego czasu tematem numer jeden publicznych debat jest inflacja. Jednak polityczni spin doktorzy zamiast konkretów na temat tego jak w walczyć z tym niekorzystnym zjawiskiem, skierowali dyskusję na inne tory. Obserwujemy wskazywanie palcem winnych i przerzucanie się odpowiedzialnością. Nie chodzi jednak o wytypowanie kozła ofiarnego. Coraz więcej osób nie skupia się bowiem na tym, kto drenuje ich oszczędności i podnosi ceny, ale zwyczajnie próbuje przeżyć – związać koniec z końcem w kolejnym miesiącu.
Nie czas szukać winnych
Trudno wymagać od banków i od prywatnych inwestorów ponoszenia odpowiedzialności za chęć ochrony kapitału przed niekorzystnymi zmianami gospodarczymi. Co możemy w obecnej sytuacji zrobić? Czas zdjąć różowe okulary. Zastanów się co dalej z Twoim kapitałem. Czy to właściwy moment na podjęcie kroków inwestycyjnych? Zdecydowanie tak. Czy to czas na zabezpieczenie się realnymi wartościami, gdy nawet bankom grozi wizja utraty płynności finansowej? Z pewnością tak. Jak to zrobić? Inwestować z głową, a najlepiej zaufać tym, którzy żyją ze swoich inwestycji.
Raty kredytowe niemal co 2-3 miesiące idą w górę. Paliwo z tygodnia na tydzień drożeje. Koszyk zakupowy, warty jeszcze rok temu 100 zł, dziś kosztuje niestety ponad 130 zł. W telewizji słyszymy cały czas polityków, którzy mówią o „putinflacji” i o drożyźnie obecnej na całym świecie. O wiele cenniejsze byłyby informacje na temat planów naprawczych i konkretnych działań, podejmowanych w celu obniżenia inflacji i zahamowania rosnących stóp procentowych.
Rzeczywistość jest jednak taka, jaka jest. Papier wartościowy przestaje być atrakcyjny dla inwestora. Rozwiązaniem jest więc poszukanie lepszych alternatyw. Pamiętajmy też o opodatkowaniu, którego efektywna stopa wynosi blisko 40%, co jest absolutnym rekordem nie tylko w Unii Europejskiej, ale i na całym świecie. Środki pozyskiwane w ten sposób powinny napędzić gospodarkę i stymulować ją poprzez kolejne inwestycje i tworzenie nowych miejsc pracy. Jednak jak to robić, gdy źródło wysycha i nic nie zapowiada poprawy retencji?
Pamiętajmy, że banki to są naczynia połączone, które zależne są nie tylko od siebie nawzajem, ale i od rządów. Jeden rząd dodrukuje pieniądze, inny robi to samo, by zachować pewną stabilność waluty. Okazuje się jednak, że wpadamy w tym samym we własną pułapkę. Pieniądz traci na wartości. Traci swoje pokrycie w towarach, nie wspominając już o złocie. Co z tego, że za chwilę wejdzie kolejny program plus, jeśli za te środki kupimy już nie 500 bochenków chleba a jedynie 400?
Nie warto szukać winnych ale zacząć działać. Zastanów się, co dalej z Twoim kapitałem? Czy to dobry moment na zabezpieczenie się realnymi wartościami, gdy nawet bankom grozi wizja utraty płynności finansowej? Sprawdź co Paweł Kuczera radzi w poniższym nagraniu: